Info

avatar Ten blog prowadzi Paweł z miasteczka Mikołów. Od października 2011 mam przejechane 78287.12 km.
Jeżdżę ze średnią 28.55 km/h. Więcej o mnie.


2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015: button stats bikestats.pl 2014: button stats bikestats.pl 2013: button stats bikestats.pl 2012: button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pawelwafel.bikestats.pl
free counters

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2015

Dystans całkowity:3530.15 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:142:12
Średnia prędkość:23.87 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Suma podjazdów:31105 m
Maks. tętno maksymalne:186 (89 %)
Maks. tętno średnie:143 (68 %)
Suma kalorii:49153 kcal
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:117.67 km i 6h 10m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
123.98 km 0.00 km teren
06:03 h 20.49 km/h:
Maks. pr.: 71.00 km/h
Temperatura: 19.0
HR max: 175 ( 84%)
HR avg: 114 ( 54%)
Podjazdy: 1924 m
Kalorie: 1916 kcal

Dzień #16 słoweńskie wioski i podjazdy pod 20%

Poniedziałek, 21 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 0


Rano od gospodarzy dostajemy kawę i coś słodkiego do niej. Zbieramy się i ruszamy standardowo ok. 8:00. Postanawiamy nie jechać na Lublanę, tylko skrócić trasę. Efektem czego było przewyższenie w okolicach 2000m. Krzysiek nie czuje się na siłach więc nie nękam go dłużej i pytamy o rozłożenie się przy posesji. Trafiamy na młode małżeństwo mówiące po angielsku. Dostajemy dodatkowe karimaty(Które biorę i śpię dziś na czterech :D) a Krzyśkowi przypada gruba mata samopompująca. Po kolacji (makaron z sosem) dostajemy kakao i ciastka. Omawiamy jutrzejszą trasę na ipadzie. Odradzają nam przejście graniczne bardziej an wschód z racji na górki. Jedziemy więc prosto na północ. Nawet dostałem na chwilę laptopa więc mogłem sprawdzić czy mam jeszcze miejsce na garminie i przy okazji zsynchronizować aktywności z garmin connect. Dostajemy hasło do wifi, a zasięg nawet dosięga do namiotu. Prawdziwie królewski nocleg.

Planowaliśmy dziś dojechać do granicy, ale sztywne hopy w dużej ilości zrobiły swoje.









Dane wyjazdu:
133.78 km 0.00 km teren
06:45 h 19.82 km/h:
Maks. pr.: 65.00 km/h
Temperatura: 17.0
HR max: 174 ( 83%)
HR avg: 117 ( 56%)
Podjazdy: 2248 m
Kalorie: 2084 kcal

Dzień #15 Huraganowe wiatry i ponad 2km przewyższeń

Niedziela, 20 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 0


Już w nocy budzi nas huraganowy wiatr i deszcz, który przewraca suszarkę z praniem. Wstawiamy ją więc do środka i idziemy dalej spać. Ruszamy po 8. Niestety dalej wieje silny wiatr, który opuszcza nas dopiero kilkadziesiąt kilometrów od wybrzeża. Miejscami wiatr zatrzymywał nas do zera. Trzeba było się wypinać żeby się nie przewrócić. Od poziomu morza wspinamy się na prawie 900m.n.p.m, następnie po dwóch poprawkach zjeżdżamy do granicy ze Słowenią w deszczu. Na granicy ubieramy pokrowce na buty/kurtki. Po drodze łapie nas jeszcze jeden deszcz, który przeczekujemy na przystanku. Ostatecznie pogoda się poprawia i nawet pod wieczór przygrzewa słońce. Nocleg znajdujemy na jednym z gopospdarstw za Zuzemberkiem. Do kolacji dostajemy pomidory. :) Pan Gospodarz jak się okazuje bywał w Polsce. Zna Katowice, Bielsko, Poznań, Kraków i posiada 5 psów polskiego pochodzenia.















Dane wyjazdu:
176.18 km 0.00 km teren
07:27 h 23.65 km/h:
Maks. pr.: 61.00 km/h
Temperatura: 28.0
HR max: 155 ( 74%)
HR avg: 119 ( 57%)
Podjazdy: 1645 m
Kalorie: 2454 kcal

Dzień #14 Ostatnie kilometry Chorwackiego wybrzeża

Sobota, 19 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 0


Ostatni nocleg w łóżku..

Rano od Państwa dostajemy obiecaną kawę, a do tego kanapki, szynkę, ser oraz sok jabłkowy. Zajadamy. Starszy pan Marko opowiada nam o Jugosławii, Papieżu JP2 etc. Trochę czasu schodzi nam słuchając opowieści. Dziękujemy, robimy pamiątkowe zdjęcia i jedziemy. Panm Marko dał nam adres żebyśmy za rok przyjechali się napić :D Po 20km wyjeżdżamy z cywilizacji. Droga zaczyna znów biec wybrzeżem. Pnie się w górę. Żar leje się z nieba, a po drodze nie mijamy praktycznie niczego. W miejscowości Karlobag kupujemy po 2l coli, która wystarcza na jakieś 20km. Po 80km od startu zagadujemy miejscowych czy nie dostaniemy jakiejś wody, bo pragnienie znów sięgało zenitu. Pani napełnia nam bidony i dostajemy butelkę zamrożoną na kość. Chcemy zrobić porządny dystans i dojechać jak najbliżej odbicia na NE. Po 170km szukamy campingu. Znajdujemy znów drogi camping po 10 euro od łeba w miejscowości Selce. Decydujemy się więc szukać taniego pokoju. Znajdujemy pokój w cenie campingu czyli 20 euro. Wysypiamy się ostatni raz w łózkach, robimy pranie, ładujemy powerbanki...



















Dane wyjazdu:
154.10 km 0.00 km teren
06:28 h 23.83 km/h:
Maks. pr.: 49.00 km/h
Temperatura: 34.0
HR max: 145 ( 69%)
HR avg: 116 ( 55%)
Podjazdy: 1080 m
Kalorie: 2092 kcal

Dzień #13 Trogir -> Zadar

Piątek, 18 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 0


Rano obudził mnie Krzysiek szurający w namiocie. Na śniadanie bułki z kremem czekoladowym i idę jeszcze pod prysznic wykorzystać dobrodziejstwa campingu. Zagaduje nas Ewa, która zwiedza z sakwami chorwackie wyspy. Zaprasza na zlot sakwiarzy gdzieś na śląsku. Ruszamy o 9:00. Tego dnia spotykamy na drodze wielu sakwiarzy. Wszyscy zmierzają w przeciwnym kierunku - na południe, ale za to my mamy wiatr w plecy od Zatoki Kotorskiej :D Jedzie się w miarę dobrze. Teren względnie płaski. Po drodze zwiedzamy Szybenik, który okazuje się dla nas niedostępny z racji schodów na starówce. Przez Split przejeżdżamy zatrzymując się tylko kupić napoje. Kolejnym miastem jest Zadar. Cykamy kilka fot, objeżdżamy stare miasto i zaczynamy szukać noclegu. Wodę nabieramy z kurka przy stacji. Kilka km za Zadarem za chyba 3 zapytaniem dostajemy pozwolenie. na rozbicie się. na podwórku. Starsi Państwo mile nas przywitali. Okazali się emerytami pracującymi całe życie w Sidney, mówili dobrze po angielsku :) Dostaliśmy piwo do naszego kolacyjnego klasycznego makaronu(self-made) i zostaliśmy jeszcze zaproszeni na kawę rano. 
Na wyjeździe z Zadaru znowu łapię kapcia po gwałtownym hamowaniu przodem. Tym samym zużywam ostatni zapas.















Dane wyjazdu:
118.25 km 0.00 km teren
05:04 h 23.34 km/h:
Maks. pr.: 54.00 km/h
Temperatura: 34.0
HR max: 167 ( 80%)
HR avg: 125 ( 60%)
Podjazdy: 970 m
Kalorie: 1958 kcal

Dzień #12 Trogir

Czwartek, 17 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 0


W nocy ktoś przyszedł na plażę odebrać z kutra jakiś nielegalny połów ryb. Około 4 ktoś przyszedł na pogawędkę na plażę.Nasza noc więc nie należała do najlepszych. Co chwilę się budziliśmy i było bardzo gorąco. Rano zmieniam dętkę na mniej dziurawą :D Próbujemy połatać ale łatki są zbyt duże na szosowe dętki i nie odrywają się. Jakmiś cudem przejeżdżam 21km. Resztę do rowerowego po dętki w Makarskiej.zajeżdża Krzysiek ratując mi dupę. Gdybym jechał sam musiałbym iść 8km z buta. Czekam ponad godzinę. Zmiana na szerszą dętkę i jedziemy dalej. Krzysiek zgłasza dziś "brak dnia", więc kilometrów dużo nie nakręcamy. Dodatkowo z nieba leje się żar. Tak ciepło jeszcze nie było, garmin miejscami podczas jazdy pokazuje 41,5 stopnia (co w rzeczywistości mogło być 2,5-3stopnia mniej). Pit-stop w barze na małe piwo i zmycie soli i nałożenie nowej warstwy kremu z filtrem. Zwiedzanie Trogiru.Póki co to miasto jest wysoko w topce najładniejszych Chorwackich miasteczek. Nie jest za duże i ma klimat. Utwierdzam się już dziś ostatecznie w przekonaniu, że LIDL > KONZUM. Na noc zatrzymujemy się na campie. Względnie tanim - 61kun za osobę z namiotem.















garaż:





Dane wyjazdu:
130.71 km 0.00 km teren
05:34 h 23.48 km/h:
Maks. pr.: 63.40 km/h
Temperatura: 30.0
HR max: 165 ( 79%)
HR avg: 121 ( 58%)
Podjazdy: 1377 m
Kalorie: 2012 kcal

Dzień #11 Dubrownik - Zaostrog, noc na plaży

Środa, 16 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 0


Wstajemy w klasztorze równo z dzwonami o 6 (znowu). Szybko się pakujemy. nie mamy na śniadanie więc nie schodzi na to długo. Piszę jeszcze naszemu gospodarzowi smsa, że się zbieramy i chciałbym sobie z nim zrobić zdjęcie na pożegnanie. Czekamy na niego jeszcze 10 minut ładując w tym czasie sakwy na rower. Odprowadza nas do drzwi wejściowych, fotka i lecimy. Błądząc trochę po Dubrowniku  moją felerną nawigację - nadkładamy 5km robiąc rundkę po centum.
Rano jest jeszcze chłodno, ale szybko robi się gorąco. Przed 10 jest już ponad 30 stopni. Pierwsze 70km robię na bidonie earlgreya. Oczywiście bez śniadania. Mimo to jedzie się dobrze. Pierwsze zakupy robimy w Neum - Bośnia. Jedyna miejscowość nadmorska Bośni. Na granicy kontrola przebiega bez wypinania się z pedałów. "Where are you from? - Poland."  *machnięcie ręką* - jechać. Po 120 kilometrach zaczynamy szukać campingu. bo chcemy się jeszcze wykąpać w morzu, ale ceny nie przypadają nam do gustu. Zdecydowanie bardziej opłaca się zostać na np. tydzień. No ale nie mamy tyle czasu. Namawiam Krzyśka do spania na dzikiej plaży. Tak też robimy. Przebieram się z ciuchów kolarskich i wskakuję do wody. Krzysiek przez brak prysznica nawet nie moczy nóg. - jego strata. Ja opłukuję się kranówką z butelki, myjąc przy okazji głowę szamponem. Wodę zdobyliśmy od Polaków, których spotkaliśmy przez przypadek w wiosce wcześniej - Zaostrogu. Chcieli nam dać jakiś chleb i wędliny, ale odmówiłem bo przecież mamy wspaniały makaron! Czekamy aż wszyscy opuszczą plażę i przygotowujemy się do spania.




Prawie chiński mur w Stonie na półwyspie:

Widok na dolinę Neretwy

i panoramka:










Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: 0.00 km/h
Temperatura: 31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dzień #10 - Regeneracja bez roweru, góra Srd - lekki trekking

Wtorek, 15 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 1


Pytam zakonnika czy możemy zostać jedną noc dłużej, ponieważ fajnie byłoby zrobić pranie, naładować pozostałe 3 powerbanki których nie zdążyłem naładować wczoraj. Nie było to problemem, więc rano po śniadaniu (makaron z sosem lub zupą jak kto woli) zabieramy się za pranie, wrzucamy na suszarkę w łazience i idziemy przejść się po starym mieście robiąc zdjęcia w świetle dziennym. Mama podrzuca mi pomysł wejścia na górę Srd, co okazuje się świetnym pomysłem, bo widok stamtąd jest świetny. Szybkim marszem z głównej drogi wejście zajmuje mi 25 minut. Chwila odpoczynku na szczycie, kilka zdjęć i 25 minut w dół gdzie znów jestem na głównej drodze. Wykorzystując ten fakt postanawiam złapać stopa i udać się 5km na południe do Lidla na małe zakupy. Szybko zatrzymuje się pierwszy samochód i chwilę później jestem już pod Lidlem. Wracam chwilę dłużej, ale za to zajeżdżam do samego centrum z pracownikiem 5 gwiazdkowego hotelu Argentina. Na mieście wysyłam pocztówki.
















Dane wyjazdu:
141.56 km 0.00 km teren
06:02 h 23.46 km/h:
Maks. pr.: 76.00 km/h
Temperatura: 27.0
HR max: 172 ( 82%)
HR avg: 121 ( 58%)
Podjazdy: 1936 m
Kalorie: 2212 kcal

Dzień #9 Zatoka Kotorska, Wjazd do Dubrownika

Poniedziałek, 14 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 1





Dziś już jechało się łatwiej. Krótszy dzień jazdy przyczynił się do regeneracji. Psychicznej pewnie też. Pierwsza noc, kiedy nie zmarzły mi stopy. Piękny widok z namiotu o wschodzie słońca na Nikisic i jezioro. Jadę dziś "w cywilu", bo wszystkie kolarskie ciuchy domagają się już prania. Dobry dzień - więcej zjazdów niż podjazdów, piękne widoki, równe drogi. Pech jedynie taki, że wjeżdżam w jakieś kolce na poboczu zatrzymując się na zdjęcie. Jestem zmuszony zmienić dętkę na ostatni zapas. Tym samym jestem zmuszony kupić jakąś na zapas dla bezpieczeństwa. Zjeżdżamy do Zatoki Kotorskiej. Nie decydujemy się na jechanie do Kotoru z racji wielu kilometrów jakie musielibyśmy nadłożyć. Pod marketem gdzie próbowaliśmy kupić napoje spotykamy autostopowicza, który zagaduje mnie "How many kilometers to granica?" :D Pozdrawiam go z tego miejsca. Wjeżdżamy do Chorwacji. Od razu inaczej. Czyściej. Piękny zapach. Ogromny przyrost endorfin. "cel" wyprawy osiągnięty. Właściwa część Chorwacji - wybrzeże. No i oczywiście piękna Zatoka Kotorska.
Szukając campingu w Chorwacji dojeżdżamy aż do Dubrownika, gdzie ma być jakiś camping. Camping Solitudo. Okazuje się to camping bardzo blisko starego miasta i blisko morza, może stąd szalona cena 16 euro za jedną noc w namiocie za osobę. Szybko postanawiam poszukać szczęścia na Couchsurfingu. Wbijam na campingowe wifi (na szczęście free) i wysyłam kilka zapytań. Zadziwiająco szybko dostaję odpowiedź od mnicha z zakonu Dominikanów. Dostajemy adres. Klasztor znajduje się w samym centrum, na starówce. Dostajemy piękny pokój z klimatyzacją... Wieczorem wychodzimy przejść się po startówce. Niestety żadne zdjęcia w tym świetle nie chcą wyjść.





















widok z okna:





Dane wyjazdu:
72.26 km 0.00 km teren
03:34 h 20.26 km/h:
Maks. pr.: 53.00 km/h
Temperatura: 25.0
HR max: 150 ( 72%)
HR avg: 120 ( 57%)
Podjazdy: 1226 m
Kalorie: 1308 kcal

Dzień #8 Góry Czarnogóry

Niedziela, 13 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 0


Kolejna zimna noc. Przez noc zeszło powietrze, więc znów zmieniam dętkę, Wyruszamy przed 10 wcześniej robiąc małe zakupy za euro Krzyśka(gdyż brak możliwości płacenia kartą) w małym markecie w miasteczku. Dużo podjazdów. po 30 kilku kilometrach znów zauważam, że ucieka powietrze z tyłu, więc postanawiamy obkleić obręcz taśmą izolacyjną, ponieważ od strony obręczy zrobiła się dziurka. W Nikisic robimy kolejne zakupy. Kupujemy krem z filtrem za bagatela 8 euro (najtańszy) oraz 1kg cukru. nie mam dziś dnia i namawiam na rozbicie się wcześniej. Krzysiek nie protestuje. Rozbijamy się na podjeździe u faceta parę kilometrów za miastem w którym wcześniej robiliśmy zakupy i nabraliśmy przy okazji wodę na stacji.


















Dane wyjazdu:
165.95 km 0.00 km teren
07:24 h 22.43 km/h:
Maks. pr.: 64.00 km/h
Temperatura: 22.0
HR max: 157 ( 75%)
HR avg: 121 ( 58%)
Podjazdy: 2200 m
Kalorie: 2642 kcal

Dzień #7 Bośniackie Góry, ponad 2200 w pionie, wjazd do Czarnogóry

Sobota, 12 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 0


Zbieramy się z "ogrodu" starszego państwa przed 9. Rano w namiocie miałem 7 stopni. Dzień zaczynamy z grubej rury - 7 kilometrowy podjazd. I tak całą drogę. Najwyższy punkt wg garmina to 1150m, skąd to zaczęliśmy zjeżdżać do Czarnogórskiej granicy. Południe Bośni nie obfitowało we wioski po drodze z racji gór. Kilkadziesiąt kilometrów gór, lasów i nic więcej. Musiałem przez to lekko przegłodować. Specjalnie odpuściłem zakupy w Srajawie, które minęliśmy, myśląc że będzie coś dalej - myliłem się :D Ostatecznie 20km przed granicą w ostatnim miasteczku kupiłem 2 lajony i colę na stacji, bo już zaczynało mi odcinać prąd z głodu. Od tego czasu zauważyłem, że mam mało powietrza w tylnym kole, a śmiałem się wczoraj, że bieżnik lekko wyłysiał przez obciążenie. Zjeżdżam do granicy na tym co mam, ale między granicami bośniacką i czarnogórską jestem zmuszony zmienić dętkę, bo mimo dopompowania szybko zeszło. Przy okazji zmieniam opony przód z tyłem. Tankujemy wodę zaraz za granicą. z Braku miejsca do spania jesteśmy zmuszeni przejechać do Pierwszego miasteczka gdzie znajdujemy "camping" po 3 euro od łeba, który de facto był jakimś krzywym ogródkiem, nikogo tam nie było i nie było też normalnej toalety, nie mówiąc nawet o prysznicu. Jedynie co było do wychodek typu "na małysza".